czwartek, 10 stycznia 2013

Brat ateista

Myślałem o czym by tu popisać w drugim poście, ale temat znalazł mnie sam. Niestety w żadnej mierze pozytywny. 

Oto mój młodszy brat, krew z krwi, postanowił nie uczęszczać na lekcje religii. Nawet nie wiedziałem, że procedura jest tak łatwa i uproszczona. W jego liceum, na początku roku każdy uczeń deklarował czy zamierza uczęszczać na katechezę czy nie. Już nawet nie trzeba pisać osobnych pism, próśb czy uzyskiwać zgód. Czyż szkoła nie powinna wychowywać? Tego typu pomysły i decyzje powinny być utrudniane, a nie ułatwiane na każdy możliwy sposób. Chłopak sam sobie robi krzywdę, z czego sobie sprawy zdawać nie może.

Gówniarz ledwo osiągnął umownie zwaną pełnoletniość. Nie sądzę aby wraz z ukończeniem osiemnastki przybyło mu rozumu - prawdopodobnie dalej trwa u niego okres buntu. Gdzie rozmowa ze szkolnym pedagogiem? System edukacji niestety zawodzi po raz kolejny.

Przyjdzie czas gdy mój brat naprawdę wkroczy w dorosłość, znajdzie żonę i spłodzi dzieci. Co zrobi wtedy? Kolejny Polak zdziwiony, że proboszcz robi mu problemy i nie chce przeprowadzić sakramentu? A cierpiał nie będzie on, nie tylko on, ale także jego najbliżsi - wierzący rodzice, dziadkowie i prawdopodobnie potomstwo. 

Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Może wspólnymi siłami uda nam się go przekonać do powrotu na prawowitą ścieżkę. Może ocknie się w porę i naprawi swoje błędy.

Zbigniew

Coś na poprawę humoru:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz